Społeczny niepokój dotyczący koronawirusa przełożył się na szaleństwo zakupowe związane z profilaktyką – z aptek zniknęły maseczki, a z drogerii żele i mydła antybakteryjne.
O higienie rąk mówią wszyscy. To oczywiście dobrze.
Ale co z tematem wpływu stresu na podatność na infekcje?
Czemu nie mówi się o tym, jak ważna dla profilaktyki jest higiena życia?
Funkcjonowanie układu odpornościowego jest silnie powiązane z układem nerwowym. Dla odporności organizmu mają znaczenie kwestie związane ze stresem, snem, a także relacjami z innymi.
Stres w początkowej fazie wywołuje mobilizację układu immunologicznego, ale później (już po godzinie doświadczania stresu) tendencja ta się odwraca i rozpoczyna się proces tłumienia odporności.
Pod wpływem silnego, chronicznego stresu większość wskaźników układu odpornościowego może spaść nawet 70% poniżej poziomu wyjściowego.
Glikokortykoidy i inne hormony stresu obniżają odporność w taki sposób, że zaburzają proces powstawania nowych limfocytów i uwalniania ich do krwi. Skracają czas utrzymywania się istniejących limfocytów we krwi i powodują, że krążące we krwi limfocyty są mniej wrażliwe na informacje o wtargnięciu zarazków do organizmu.
A co chyba najciekawsze, glikokortykoidy zabijają limfocyty oraz wpływają na nie tak, że te same popełniają samobójstwo.
Dlatego też powtarzający się lub długotrwały stres tłumi funkcje immunologiczne, a to zwiększa prawdopodobieństwo nabawienia się infekcji, a kiedy ta już wystąpi, pogarsza jej przebieg.
W badaniach, w których analizowano wpływ stresu na podatność na przeziębienie wykazano, że więcej stresu oznaczało trzykrotnie większe ryzyko infekcji po ekspozycji na wirus!
Największy wzrost tego ryzyka związany był ze stresorami o charakterze społecznym, trwającymi dłużej niż miesiąc. Wykazano również, że zestresowane osoby, które zachorowały, miały we wnętrzu nosa i w ślinie mniej przeciwciał.
Jeśli chodzi o sen, w badaniach dotyczących wpływu niedoboru snu na organizm, wykazano nadaktywność układu współczulnego. Organizm osób śpiących mało, źle, zaniedbujących higienę snu przez cały okres niewyspania, jak i przez jakiś czas po nim, znajduje się w stanie pobudzenia. W efekcie uwalniany jest kortyzol (tzw. hormon stresu), a to, jak już wiemy, wpływa na układ odpornościowy.
W przeprowadzonych badaniach wykryto wyraźną, liniową zależność między długością snu a odsetkiem zachorowań na przeziębienie.
Wystarczy kilka nocy krótszego snu, by organizm miał w wyraźny sposób słabszą odporność.
Szokujące jest, że osłabienie niektórych komórek układu odpornościowego można zaobserwować nawet rok po jednej nieprzespanej nocy!
Warto jeszcze wspomnieć o aspekcie tzw. wsparcia społecznego.
W świetle badań im mniej relacji społecznych ma dana osoba, tym silniej uderzają w nią choroby zakaźne.
A to dlatego że samotność, wyobcowanie społeczne dla większości ludzi jest stresorem, często chronicznym.Z kolei satysfakcjonujące relacje z innymi i wsparcie społeczne związane są z lepszym zdrowiem i dobrostanem.
Podsumowując, profilaktyka „antywirusowa” to też oswajanie stresu, dobry sen i kontakty z innymi ludźmi.
Dlatego spójrz na wyzwanie koronawirusa inaczej – zadbaj o siebie, o spokój wewnętrzny, odprężenie i regenerację, a także o relacje z innymi.
Pamiętaj oczywiście o częstym myciu rąk mydłem, ale niech Twoim żelem antybakteryjnym będzie relaks, a maseczką sen.